"Chile"-Wystawa fot. Ewy Bujalskiej w Ośrodku Informacji i Edukacji Turystycznej BdPN w Lutowiskach
10.09.2009.
Serdecznie zapraszamy
do obejrzenia wystawy w terminie
od 10.09.2009 r. do 31.10.2009 r.
O mnie słów kilka...
Nazywam się Ewa Bujalska. Mieszkam w Bieszczadach, w Ustrzykach Dolnych. Lubię góry i dziką przyrodę. Fotografią zajmuję się amatorsko od paru lat. Zdjęcia pokazane tutaj mają charakter reportażowy i zostały zrobione w czasie mojego krótkiego pobytu
w Chile.
O Chile słów kilka...
W Chile krajobrazy zmieniają się jak w
kalejdoskopie. Zmienia się też klimat - południe ma klimat umiarkowany morski,
północ - zwrotnikowy
wybitnie suchy, a środkowa część -klimat podzwrotnikowy morski. Aż
dziewiętnaście procent terytorium tego słabo zaludnionego państwa, stanowią
parki narodowe i rezerwaty. To długi kraj ciągnący się przez 4.630 km, wciśnięty między
Ocean Spokojny i Andy. Najlepszym środkiem lokomocji jest samolot. Podobnie jak
bohaterowie polskiego filmu „Wniebowzięci" - Maklakiewicz
i Himilsbah „musieliśmy sobie polatać". Bagatela 35 tysięcy kilometrów. Poza
stolicą Santiago de Chile odwiedziłam trzy różne regiony: Pustynię Atacamę,
Region Jezior
i Patagonię. Każdy był inny i każdy zapadł na długo w pamięć.
Santiago
mimo tego że jest wielką metropolią przy bliższym poznaniu wydaje się być
kameralnym miastem, pełnym ciekawych pod względem historycznym i widokowym miejsc. Należą do nich: główny plac - Plaza
de Armas z katedrą i innymi zabytkowymi budowlami, pałac prezydencki La Moneda oraz dwa wzgórza
otulone parkami miejskimi. Pierwsze z nich to wzgórze św. Łucji. To tu 13 XII
1541 r. Pedro de Valdivia, hiszpański konkwistador, założył miasto Santiago -
siedzibę władz kolonialnych. Na tym wzniesieniu znajdziemy zabytkowy fort hiszpańskich
hidalgów, a z tarasów zobaczymy obszerną panoramę miasta, będąca kolażem starej
i współczesnej architektury. Drugie ze wspomnianych wzgórz to Cerro San
Cristobal (wzgórze św. Krzysztofa). Na jego szczyt dotarliśmy linową kolejką.
Tu w sanktuarium Najświętszej Marii Panny, pod jej ogromną figurą, w roku 1987
odbyła się msza święta, koncelebrowana przez Jana Pawła II, podczas jego
pielgrzymki do ziemi chilijskiej.
Pustynia
Atacama wywarła na mnie duże wrażenie
swoim ogromem, przestrzenią. Jako mieszkanka zielonych Bieszczad byłam
zaskoczona surowością tamtejszych krajobrazów, prawie całkowicie pozbawionych
opadów i obecnością egzystujących tam mimo tego roślin i zwierząt. Rozległe
solniska w bezodpływowych dolinach oraz okresowe rzeki przyciągają ptactwo
wodne. Najlepszym miejscem do ich obserwacji jest Laguna Chaxa, gdzie podziwiać
można m. in. kilka gatunków flamingów. O wschodzie słońca warto znaleźć się na
wysoko położonych terenach, by zobaczyć gejzery El Tatio. Dolinę Księżycową
najlepiej ogląda się popołudniowa porą, gdy zachodzące słońce przyobleka to
piękne miejsce i górujący nad nim wulkan Licancabur całą gamą kolorów, od
pomarańczowego po różowy. W małych miasteczkach i wioskach zobaczyć można zarówno
ślady przeszłości, jak
i żyjących Indian oraz katolickie kościółki nadgryzione przez czas i częste tu
trzęsienia ziemi.
Zwiedzanie
Krainy jezior (Los Lagos) zaczęłam od jego stolicy - Puerto Montt. Jest to
port położony nad Pacyfikiem, pełen turystycznych atrakcji takich jak:
malownicza nadmorska promenada, katedra, targ rybny i rękodzielniczy, gdzie
można kupić wiele oryginalnych pamiątek. Warto w jednej z tutejszych, licznych
knajpek zjeść obiad - owoce morza, łosoś mają niepowtarzalny smak i są śmiesznie
tanie. Puerto Varas z kolei, to małe, urokliwe miasteczko pełne kwitnących róż
i rododendronów usytuowane nad jeziorem Llanquihue. Miejscowość tę założyli
niemieccy osadnicy, którzy w połowie XIX stulecia znaleźli tu swoją ziemię
obiecaną - żyzne wulkaniczne gleby,
bezkresne lasy dostarczające surowca, krystaliczne jeziora i rzeki.
Sielskie krajobrazy z pasącymi się stadami bydła kontrastują z pokrytymi
wiecznym śniegiem wulkanami. Region ten jest rajem turystyki aktywnej. Do
nieodzownych punktów programu należą: wspinaczka na wulkan Osorno, podziwianie
wodospadów Petrohue i rafting na rzece o tej samej nazwie, rejs katamaranem po
jeziorze Wszystkich Świętych, zwiedzanie farmy w Peulla, spływ kajakami po Rio
Negro.
W Peulla można przekroczyć granicę (Passo Bariloche), by kontynuować podróż po
argentyńskich jeziorach, leżących po drugiej, wschodniej stronie Andów.
Patagonia
-zawszebyła dla mnie symbolem
surowej, wietrznej krainy i dzikiej przyrody i taka też okazała siębyć „na żywo". Wylądowałam w Punta Arenas.
Miasto to powstało w połowie XIX stulecia i rozwinęło się na fali boomu
wełnianego, stając się centrum życia miejskiego, handlowego i turystycznego
Południowej Patagonii. Architektura miasta zawdzięcza swój styl emigrantom z
wielu europejskich krajów, takich jak Włochy, Hiszpania i Chorwacja.Miejscowość ta położona jest na zachodnim
brzegu Cieśniny Magellana i rozwija się wokół dużego portu, do którego zawijają
statki z całego świata. Po rytualnym ucałowaniu palca Indianina siedzącego na
pomniku Ferdynanda Magellana i rzutu okiem w stronę Ziemi Ognistej, pojechałam
nad Zatokę Otway by zobaczyć kolonię pingwinów magellańskich. Następnie
dotarłam linowym autokarem do Puerto Natales, położonego nad Zatoką Ostatniej
Nadziei. Puerto Natales jest doskonałym punktem wypadowym w kierunku Parku
Narodowego Torres del Paine wpisanego na listę rezerwatów biosfery UNESCO.
Najpierw odwiedziłam jaskinię, w której odkryto szczątki prehistorycznego
leniwca. Potem był czas na podziwianie słynnych Wież i Rogów w masywie Torres
del Paine, niesamowite górskie jeziora, mieniące się różnymi odcieniami koloru
błękitnego i turkusowego, oszałamiający wodospad Salto Grande, stada guanaco i
szybujące kondory. Ostatniego dnia popłynęłam w rejs po morskiej zatoce Ultima
Esperanza. W czasie tego rejsu zobaczyłam kolonię kormoranów, uchatki, foki
oraz lodowce Balmaceda i Serrano.